TOKSYCZNE RELACJE #1 |dlaczego toksyczny związek niszczy- syndrom sztokholmski





























Z PSYCHOLOGI.. 

Syndrom sztokholmski może być motywowany schematem opuszczenia, jednak jest to o wiele bardziej tragiczne niż mogłoby się wydawać. Ofiara darzy swojego oprawcę zrozumieniem, sympatią czy nawet miłością. Poniżej przestawię historię kilku kobiet, które przeżyły następujący syndrom w związku. Więc są to bliskie relacje, a sama rzecz polega na tym iż osoba robiąca krzywdę sprawia wrażenie dobrej, silnej, wrażliwej, by ofiara pragnęła bliskiej relacji z nią oraz darzyła ją zaufaniem.  Im dłużej to trwa, tym bardziej ofiara jest manipulowana- po kilku latach jej psychika jest tak zniszczona, że nie potrafi samodzielnie myśleć bez podporządkowania się oprawcy, uważa 
go za jedyną osobę, która zna prawdę i wie, co będzie dla niej najlepsze.

Bardzo trudno przewidzieć coś takiego, jest to niemal niemożliwe. Dlatego poniżej przedstawiam cztery najważniejsze niepokojące motywy:
1. Ofiara wie, że całe jej życie zależy od dobrej woli sprawcy. 
2. Ofiara nie widzi możliwości ucieczki. 
3. Ofiara uważa oprawcę za dobrego, łaskawego gdy pozwoli jej spełniać najbardziej podstawowe czynności życiowe. 
4. Ofiara uważa oprawcę za jedynego człowieka znającego prawdę i mającego rację. Słucha go bezwarunkowo. 



Związek Łucji na początku wyglądał zwyczajnie.. 

"Wszystko się zaczęło trzy lata temu kiedy pierwszy raz do mnie napisał. Zwykle w szkole trzymałam się z boku, a on należał do tego drugiego świata. Pisaliśmy przez kilka godzin, spędzaliśmy razem czas w szkole i w końcu zaczęliśmy się spotykać też poza. Wydawała mi się to czysta, bezinteresowna relacja, że obydwoje coś oferujemy i obydwoje coś z tego czerpiemy. Prawda była niestety inna. Byłam pewna, że buduje on moją samoocenę i pomaga mi uporać się z przeszłością. Długo tkwiłam w takim przekonaniu, chociaż znajomi na każdym kroku powtarzali mi, żebym zerwała z nim kontakt, ponieważ przez tego człowieka traciłam relacje z nimi. Nie mogłam być sobą i tłumaczyłam, że zabrania mi pewnych rzeczy z troski. "Nie idź na tą imprezę, kto tam będzie? Nie pij alkoholu, nie idź z nimi." I tak zacieśniałam grono najbliższych, aż w końcu ograniczyło się tylko do niego. I wtedy zaczęło się najgorsze. Bagatelizowanie moich problemów, systematyczne niszczenie pewności siebie i destrukcja tego, co budowałam przez lata. Kiedy prosiłam o wsparcie, słyszałam jedynie, że przesadzam i jestem nikim, a ludzie mają większe problemy. Ale mimo wszystko nie widziałam poza nim świata. Niszczył mnie na każdym kroku, ale tylko on mi pozostał- bałam się odejść. Bałam się, że jeśli on zniknie z mojego życia to nikt na jego miejsce się już nie pojawi. Potrafił mi mówić, że jestem beznadziejna, a chwilę później jak bardzo się dla niego liczę. Zrobił mi totalne zamieszanie w głowie- sama nie wiedziałam w co wierzyć. I chociaż cierpiałam, płakałam po każdej kłótni.. i tak wracałam. Zawsze. Czasami była to kwestia dni, czasami tylko godzin. Raz przychodził z kwiatami, innym razem z krzykiem- nigdy nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Byłam pewna, że jeśli on przestanie mnie kochać to nikt inny już nie będzie, że jest wyjątkowy i dba o mnie, kocha, a sam wymaga tak niewiele. Uważałam, że wciąż nie jestem wystarczająco dobra. Ta relacja trwała 2,5 roku- prawie trzy lata ciągłego zabawiania się w kotka i myszkę. Zniszczyło mnie to, zniszczyło moją psychikę. Gdybym mogła cofnąć czas, zrezygnowałabym z tego związku już po pierwszych awanturach. Zabrał mi najlepszy czas mojego życia." 

Dlaczego jego zachowanie nie było normalne? 

"Chłopak nie miał do mnie szacunku. Pomiatał mną jak szmatą. Poniżał mnie publicznie, co sprawiało mu satysfakcję. Miał wahania nastroju, a przez swoje niepowodzenia- rozładowywał się na mnie obarczając mnie poczuciem winy. Kłamał. Był mistrzem w manipulacji- dokładnie wiedział co, komu, kiedy i jak powiedzieć. Był również dwulicowy w stosunku do mnie i swoich znajomych/przyjaciół. Popadał w skrajności w stosunku do mnie- potrafił tego samego dnia mnie zjechać i obrażać, że mam grube nogi i powinnam wybrać się na siłownię i schudnąć, a 2h później w restauracji głośno powiedzie, że mam ohydne nogi, bo są za chude itp. Tak samo było z wyrażaniem miłości- kiedy coś chciał to byłam jego jedyną miłością, ale jak zaczynałam cokolwiek logicznie robić/mówić to stawał się agresywny, podły, złośliwy i po prostu wmawiał mi, że coś jest ze mną nie tak." Ula


























"Rozpoznałam problem po jego wahaniach nastroju i po tym, jak traktował swoją mamę (wrzeszczał do niej, by przyniosła nam do pokoju obiad; cytuję: "kurwa pojebana jesteś", "jak ja mam to kurwa wziąć, ty w ogóle myślisz" <- chodziło o to, że nie ma jak wziąć 2 talerzy i sztućców na raz). Jak mnie upokarzał publicznie, wyzywał lub w sytuacji gdzie dzwoniła jego koleżanka, z którą co tydzień wychodził na miasto- gdy z nią rozmawiał był miły, a po rozłączeniu się powiedział "kurwa ona serio myśli, że pójdę z nią do centrum handlowego, chyba ją popierdoliło" itp." Ula 
"On kochał sprawiać mi ból, ale gdy płakałam cisnął po mnie, że płaczę. I miał problem z narkotykami. Pani psycholog po rozmowie ze mną stwierdziła, że po prostu był uzależniony, co też pewnie wpłynęło na to kim był."  Ula 
"Codziennie rano musiałam wysyłać mu zdjęcia jak wyglądam. Kontrolował czy nie mam makijażu i czy nie ubrałam się zbyt wyzywająco- w jego odczuciu każde ubranie pokazujące kawałek dekoltu było dla mnie jak owoc zakazany. Raz na zdjęciu moje usta wyszły bardziej czerwone niż w rzeczywistości. Była gruba awantura o to, że rzekomo się pomalowałam. Oprócz tego 24/7 musiałam chodzić z telefonem w ręce i co sekundę sprawdzać czy nie napisał. Nieustanny kontakt był obowiązkowy." Asia 
"Nie pozwalał mi rozmawiać z nikim innym płci męskiej. Kolega z klasy, nauczyciel, sprzedawca w sklepie, kierowca busa.. za każdym razem była awantura." Asia 
"Straciłam kontakt z większością przyjaciółek ponieważ on ich nie lubił- kazał mi zrywać po kolei z nimi kontakt. Pamiętam jak udawałam, że z nie rozmawiam z jedną z nich, że się już nie przyjaźnimy. Była to dla mnie wyjątkowa relacja i nie pozwoliłam mu jej zniszczyć." Asia  

Niebezpieczny związek.  

"Ta relacja była zdecydowanie nie bezpieczna- środowisko właściwie patologiczne, mimo, że z zewnątrz na takie nie wyglądało."  Ula 
"Myślałam, że ktoś taki zawsze mnie obroni. Jednak on nic nie potrafił, udawał tylko silnego i normalnego. Agresja w nim rosła z dnia na dzień. Na każdym spotkaniu biliśmy się na żarty, ale mnie to bolało. Wracałam do domu z rozczochranymi włosami i rozmazanym makijażem. Nie działo się nic, co wtedy nazwałabym patologią, jednak z perspektywy czasu- było bardzo blisko do prawdziwej agresji." Asia  

Co z psychiką dziewczyny podczas związku? 

"Jeśli chodzi o moją psychikę- byłam totalnym wrakiem. Prawie każdego dnia płakałam w najgorszym okresie tej relacji, byłam z nim przez 3,5 roku.  Dzięki temu chłopakowi nabawiłam się depresji, doznałam syndromu sztokholmskiego jak i stresu pourazowego. Wyciągnęła mnie z tego moja koleżanka, która sama wyszła z tak toksycznego związku i wiedziała, że słowa "Ula, on jest nienormalny, musisz go zostawić" nie wystarczą, bo relacja z nim zniszczyła mi kompletnie psychikę, przez co tak naprawdę kochałam swojego oprawcę. Te wyżej wymienione rzeczy (syndrom sztokholmski itp.) zdiagnozował u mnie psychiatra i psycholog." Ula 

Psychika dziewczyny po zerwaniu...  

"Po zerwaniu targnęłam się na swoje życie, bo po prostu miałam dosyć- ten człowiek wyssał ze mnie wszystkie chęci do życia (ja zerwałam, nie on). Przez niego naprawdę uwierzyłam w to, że jestem nienormalna (powtarzał mi to cały czas przez 3 lata). Na szczęście dzięki terapii u psychologa i psychiatry zrozumiałam, że to wyłącznie on był problemem i tą nienormalną osobą." Ula 
"Co do mojej psychiki po zerwaniu to oprócz płaczu nie mogłam spać, budziłam się wykończona i zapłakana co chwilę w nocy. Cały czas miałam koszmary o nim oraz lęki związane z tym człowiekiem. Właściwie strasznie się bałam wszystkiego powiązanego z nim, wpadałam w panikę np. gdy jego znajomy wysłał mi snapa i takie prozaiczne sytuacje. W tej chwili wszyscy ci ludzie są zablokowani na każdej możliwej stronie. Próbował się ze mną kontaktować przez wiele sposobów, ale zawsze od razu blokuję."Ula 
"Zerwałam ja i poczułam natychmiastową ulgę. Czułam się wolna jak ptak, którego wypuścili na powietrze po wielu latach duchoty. Wszystkie normalne rzeczy jak makijaż czy wychodzenie z przyjaciółkami na miasto były dla mnie dziwne, wciąż zastanawiałam się czy to na pewno odpowiednie zachowanie." Asia  

/imiona zostały zmienione w celu ochrony danych osobowych/
Przytoczone sytuacje miały rzeczywiście miejsce, problem jest realny i aktualny. Dzięki temu artykułowi pragnę uświadomić ludzi o zagrożeniach, jakie mogą wystąpić w relacjach z innymi osobami.

Jeżeli spotyka Cię podobna sytuacja i nie wiesz jak sobie z nią poradzić udaj się do psychologa lub skontaktuj się ze mną- wysłucham i pomogę na miarę moich możliwości, może podam kontakt do osób, z którymi rozmawiałam. NIE DAJ SIĘ NISZCZYĆ!!!

10 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze, że piszesz o takich sprawach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj. Bardzo dobrze, że o tym piszesz ,mówisz głośno, uświadamiasz. Też znałam takie orzypadki, osoby. Bardzo ważna jest tu pomoc todziny, przyjaciół, fachowa opieka psychologa. Uważaj też na przyszłość aby podobnej osoby nie brać do związku i nie ufać zbytnio od razu facetom. Ppzdrowienia serdeczne dla Twojej koleżanki, która Vi pomogła. Ppzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia. To może być pomocny wpis dla wielu kobiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby był dla tych, które to przezywają. Jednak fajnie by było, gdyby to zjawisko zaczęło zanikać zamiast się rozrastać..

      Usuń
  5. dobrze, że piszesz o takich sprawach
    pisz jak najwięcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, będę pisać jak najwięcej, to bardzo ważne

      Usuń
  6. Najtrudniej jest zdać sobie sprawę, że związek, w którym tkwimy jest toksyczny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo tak, ciągle go usprawiedliwiamy i nie potrafimy zrozumieć, że tak na prawdę jesteśmy niesustannie krzywdzone

      Usuń

Copyright © 2014 TeresaKiełb , Blogger