Pisanie listów w dzisiejszych czasach?

Pisanie listów w dzisiejszych czasach?





Piszemy listy w XXI wieku czy nie? 

Na to pytanie odpowiedzi nie znam. Sądziłabym, że tak biorąc pod uwagę ilość moich listowych przyjaciół i znajomych oraz grupy na facebooku promujące taką formę komunikacji, do tego nie jeden artykuł przeczytany przeze mnie na ten temat. Jednak gdzieś tam pamiętam sytuację sprzed dwóch lat, gdy pisanie papierowych listów zostało wyśmiane przez moją nauczycielkę. 

Dzisiaj dowiecie się wszystkich podstawowych rzeczy na temat pisania listów. 
Czym dla mnie jest taka korespondencja?
Jak ona wygląda? 
Jak zacząć? 
Czy warto? 





Po co listy? 

Osobiście brałam udział w wielu akcjach. Na przykład wysyłanie wylosowanej osobie kartki na Wielkanoc, urodzinowe życzenia wysyłane do osoby z grupy na fb, krótka wymiana listami z osobą, która zostaje nam przypisana przez organizatora.. jednak nie to mnie urzekło. 

Pokochałam listy, jako formę znajomości. Napisałam wcześniej "listowe przyjaciółki". Dziewczyny spokojnie potwierdzą, że łączy nas wyjątkowa relacja. Piszemy o problemach- choroby, złamane serca, niepowodzenia i życiowe porażki. Prawdziwy przyjaciel jednak towarzyszy też w radości i to robimy w pierwszej kolejności- informujemy się wzajemnie o naszych planach, opowiadamy co się zdarzyło i jak to odczułyśmy. Dyskutujemy też na tematy różnego rodzaju. Widzicie więc.. jest to normalna znajomość jak każda inna- rządzi się tylko troszkę innymi prawami. 

Moja historia

Nie pamiętam skąd wzięło się u mnie zainteresowanie taką formą i tak samo jak z tańcem SPRÓBOWAŁAM, bo jak inaczej się przekonać czy nam to odpowiada jak nie na własnej skórze? 
Zaczęłam od grupy, której nazwa niesamowicie urzeka- LINK
"Przyjaciele z listów- akcja promująca pisanie listów w XXI wieku:)" 
Nie dość, że przyjaciele to jeszcze promowanie przestarzałej formy kontaktu. Rzeczywiście to wszystko się dzieje. Przyjaźń nie jest od razu i nie z każdym- jak w życiu. Spokojnie mogę powiedzieć, że jest to szukanie siebie i odnawianie czegoś co zanika a jest takie cudowne- jak z czytaniem papierowych książek- nie wyobrażam sobie zapomnieć o ich istnieniu. 

Wracając do mojej historii.. 
Trochę poczytałam.. napisałam pierwszy post przedstawiając moją osobę, a w komentarzach zgłosiło się wiele osób chętnych do kontaktu. Potem pisałam jeszcze nie jeden taki post i za każdym razem liczba chętnych przewyższała moje możliwości korespondencyjne. Więc co zrobiłam? 

Droga do przyjaźni listowej

Najważniejsze jest uświadomienie sobie, że musimy poznać sporo ludzi by z kimś się zaprzyjaźnić. Jednak w listach jest łatwiej, bo "rozmowy" są rzadsze i raczej nie ma opcji, że jakaś osoba będzie nam działać na nerwy i się pokłócimy. 
Taka przyjaźń to dla mnie też wsparcie, którego nie mogę otrzymać na co dzień. Czasem długie opisywanie problemów, a czasem trywialnych rzeczy- więc też nauka doceniania tego, co niezauważalne. Lubię długie listy więc często siedzę nad kartką i zastanawiam się co ostatnio robiłam, jak się czułam i co w tym życiu się dzieje. Zawsze znajdzie się jakiś temat i to nie jeden, bo dzięki pisaniu z kimś dostrzegamy szczegóły. 

Czyli co robić? Gdy znajdziemy osoby wyrażające chęci korespondencji z nami musimy dokonać selekcji. Prawda jest taka, że zwykły znaczek kosztuje 2,60 zł (ciągle drożeją.. pamiętam czasy, gdy płaciłam 2,50 za priorytet), a drugą sprawą jest nasz czas- lepiej mieć zaufane osoby i podchodzić do listów z sercem. Patrzymy więc na profil danej osoby bądź prosimy by napisała kilka słów o sobie. 

Zdarza się tak, że poznamy osobę, która ma podobne zainteresowania, problemy albo cechy charakteru (co wychodzi ze wstępnych opisów) więc od razu super się rozmawia. Jednak są sytuacje gdy czujemy iż osoba ma totalnie odmienny styl, inne zainteresowania i trudno byłoby o zrozumienie. Wtedy szukamy raczej osób podobnych do nas i to do nich piszemy wymieniając się adresami. Ewentualnie rozpoczynamy korespondencję z osobami "neutralnymi" co dla mnie oznacza kogoś, o kim dużo nie wiemy ale wydaje się okej więc staramy się poznać.

 Ja na tą chwilę mam 4 przyjaciółki listowe- każdą z nich znam dosyć dobrze i z każdym listem poznaję coraz bardziej. Nie wymienię jednak liczby osób, z którymi "skończyło się", ponieważ na przestrzeni lat było tego wiele. Bywało też tak, że sama rezygnowałam z odpowiedzi na list, ponieważ czułam, że nie mam na to ochoty i tak jak w życiu realnym są osoby, z którymi rozmawia nam się źle, więc nie szukamy kolejnej okazji do kontaktu.

 A więc droga jest długa- jak do każdej relacji. Wierzę jednak, że każdy w końcu spotka bratnią duszę. Ja z dziewczynami rozmawiam tak jakby były obok- z każdą w inny sposób i z sercem. Mam też nadzieję, że uda nam się kiedyś spotkać na żywo i fascynuje mnie myśl o konfrontacji takiej znajomości. Szczególnie wiedząc, ile o mnie wiedzą i jak bardzo sobie pomagamy.. kłótni nie ma, ale ile "przepraszam" i "wybaczam" to nie zliczę. Perfekcjonizm.. to nasza wspólna choroba. 


Odnaleźć siebie 

Dla mnie osobiście to też było ogromne odkrycie. Pamiętam, że jedna z moich pierwszych korespondentek (nadal moja przyjaciółka) wysłała list pierwsza i był tak pięknie zrobiony, że prawie oślepłam od piękna, jakie moje oczy widziały hahahah. Poważnie. Dziewczyna była rok młodsza- ja ledwo umiałam dobierać kolory, żeby to "jakoś wyglądało", a ona miała już własny styl- wiedziała jaka jest, co lubi i jak ma wyglądać JEJ list. Ja swojego jeszcze nie odkryłam, wciąż próbuję, ale jestem już na dobrej drodze! 
Kolorowe kartki, długopisy, naklejki, tasiemki.. to podstawy, ale liczy się to, jacy jesteśmy bo możemy wykorzystać wszystko (tak jak nie musimy korzystać z tych podstawowych). Jak widzicie na zdjęciach dostaję sporo kwiatków haha, ale też sama wymyśliłam liście i płatki róży oraz wycinki z gazet. Nie podaję już więcej pomysłów, bo te od nas najbardziej cieszą i utwierdzają w przekonaniu, że odkrywamy prawdziwych siebie. 
Prawdziwi miłośnicy mogą mieć też różnoraką papeterie i wszystko co tylko można. Zdradzę również, że często z dziewczynami dołączmy sobie "bonusy". Cytaty, kartki, wskazówki, pytania, ulubione piosenki czy inne rzeczy- najczęściej jest to torebka herbaty. Nawet z osobami, których dobrze nie znamy.



A Ty piszesz listy? Chcesz spróbować? WARTO! 




Jakie są dzieci? Czyli top 5 czego powinniśmy się od nich uczyć

Jakie są dzieci? Czyli top 5 czego powinniśmy się od nich uczyć

Dzieci, ale jak to? 

Mam wielu znajomych, którzy określali się jako osoby nielubiące dzieci, wręcz nienawidzące. Spotkałam też ludzi, którzy nie potrafili powiedzieć złego słowa na te małe istoty. Kto mnie zna,  dobrze wie, że zdecydowanie należę do drugiej grupy osób- obronię każde dziecko i każdej sytuacji, a na ulicy do wszystkich nieznajomych (i znajomych) dzieciaków przesyłam uśmiech i głupie miny, które zawsze coś mówią. Podobno odkąd miałam 3 latka moje zachowanie przejawiało zainteresowania pedagogiczne oraz psychologiczne. I tak, uważam, że lubię/nie lubię ma związek z tym, jakie mamy podejście do tych mniejszych z nas. Niektórzy po prostu dostali w genach zrozumienie z nimi, inni nie. 

Kojarzycie to porównanie dzieci do zwierząt? Nie popieram w 100%, ale pomoże nam to lepiej zrozumieć temat. Wiele par na swoje zwierzątka mówią dzieci, a co kotek czy piesek ma do dziecka? Właściwie chyba tylko to, że trzeba się nim opiekować. No.. ja w każdym razie potrzebuję czasu, by oswoić się z koniem, psem, kotem, chomikiem czy krową i ich najzwyczajniej w świecie nie rozumiem. A dziecko? Dziecko rozumiem, bo tak mam i zazwyczaj wystarczy mi kilka sekund, by złapać z nim przyjazny kontakt. 

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem, był raniony bardziej bądź mniej, wychowany lepiej czy gorzej. Nie powinniśmy przejawiać tych gorszych wzorców, ucząc dzieci coś, czego nie powinny znać na etapie rozwoju, w jakim się znajdują. 
Być może boimy się wychowywania ich, bo to wymaga zagłębiania wiedzy, czasu, poświęcenia. Albo dlatego, że nie ma nikogo prawdziwszego niż nasze dzieci. Nikt nie jest bardziej szczery, bezwstydny, wyrozumiały... od nich. 


1. SZCZEROŚĆ I WALKA 

Myślę, że każdy z nas nie raz się o tym przekonał, jak szczere potrafią być dzieciaki. 
Wstydzimy się tego, bo one nie myślą co i kiedy wypada, tylko mówią to, co myślą. Mają jasno określony cel i dosłownie nic nie może im przeszkodzić w zrealizowaniu go. Tutaj zahaczamy też o ich silną wolę walki. Może widzieliście kilkudziesięciominutowe ataki płaczu z powodu zabranej zabawki czy braku możliwości biegania bądź oglądania telewizji. Mniejsze dzieci są na etapie testowania co im wolno, a co nie oraz tego, jak osiągnąć swój cel. Chcą więc muszą. My chcemy, więc zastanawiamy się, kalkulujemy czy to ma sens.. w połowie przypadków dochodzimy do wniosków, że jest 50% szans na powodzenie i tyle samo na porażkę, więc po co ryzykować? Dla maluchów nie ma czegoś takiego- one robią i już!   

"Jedynie dzieci wiedzą, czego szukają. Poświęcają czas lalce z gałganków, która nabiera dla nich wielkiego znaczenia i płaczą, gdy się im ją odbierze." /Antoine de Saint-Exupery/ 

A rada dla nas to chociaż próba walki o siebie i bardziej szczere wypowiedzi w tym fałszywym świecie. Oczywiście jako dojrzałych ludzi obowiązuje nas w pełni kulturalny język wypowiedzi. Jednak tutaj właśnie o to chodzi, o tą kulturę w dziecięcej szczerości.




2. BEZWSTYDNOŚĆ 

Tematy TABU, kto zna? Jest ich wiele, zwykle są czymś naturalnym, czego nie unikniemy, a boimy się o nich wspominać. Godzinami zastanawiamy się jak dobrać odpowiednie słowa, ściszamy głos i wspominamy je tylko przy zaufanych osobach. 
Co na to dzieci? Dzieci mówią- zaraz jak pomyślą. To też szczerość, ale u tych najmłodszych nie wykształciło się jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność za własne słowa i uwaga na nie. Może nie chodzi mi o powrót do kołyski i rozmawianie w sklepie na temat intymnych spraw. Jednak niezmiennie uważam, że moglibyśmy się przełamywać, jeśli chodzi o tematy tabu i wychodzić ze strefy komfortu oraz własnych schematów. 




3. RADOŚĆ 

"Błogosławieni, którzy potrafią śmiać się z własnej głupoty, albowiem będą mieć ubaw do końca." /Jan Twardowski/ 
Tutaj troszkę nawiązania do błogosławieństw z ewangelii św. Mateusza. Jest też mowa o dystansie, a ja w kontekście takiej niezmiennej radości, która pomaga zachować zdrowie. Daje też siłę do nieustannego zadowolenia z siebie, nawet gdy prozaiczne czynności nie chcą się udać. Bo to tak trochę jest, że my, dorośli za dużo myślimy, za dużo zastanawiamy się co pomyślą o nas ludzie, zamiast po prostu BYĆ SOBĄ i tego powinniśmy się uczyć od maluchów. Zadowolenia z siebie, dumy, a nie krytycznego oceniania 24/7 i wiecznego dążenia do perfekcji. 
Każdy z nas był dzieckiem i każdy z nas nie wiedział co to znaczy "idealnie", ale wiedział co znaczy "po mojemu" i dążyliśmy do tego.. więc dlaczego przestaliśmy? 

4. OBECNOŚĆ 

Zastanów się, częściej jesteś "tu i teraz" czyli "w przeszłości/przyszłości"?
Boimy się, nieustannie martwimy się o przyszłość i analizujemy wydarzenia, które już miały miejsce. Czasami za bardzo, za dużo, nie potrafimy się w pełni cieszyć chwilą. Ja się tego nauczyłam przy dzieciach- obecności. Kiedy zajmuję się nimi, muszę dorównać im krokom i myśleniu. I zupełnie jasne jest to, że jako dojrzali ludzie musimy panować nad tym, co było i co będzie, ale nie umiemy zwyczajnie być. To przy maluchach nauczyłam się chować moje problemy do grubego wora i być w danym momencie jedynie dla nich z moją nieustającą radością i motywacją do życia.
Uważam, że jeśli chodzi o nas.. moglibyśmy czasem odłożyć część siebie i być dla kogoś. Chodzi mi tutaj o poświęcenie swojej uwagi i tej dobroci, którą mimo wszystko mamy w środku. Ponieważ coraz częściej trudno o bezinteresowną obecność dla kogoś.
"Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta." /Jan Paweł II/ 

5. WYROZUMIAŁOŚĆ 

Jeżeli już jesteśmy dla dziecka obecni w stu procentach.. ono dla nas też będzie. Zawsze możemy odpowiednio wyjaśnić nasz problem i dostaniemy tyle pomocy i wsparcia ile może dawno nie widzieliśmy. Bo dzieciaki są też mega bezinteresowne, choć może się wydawać inaczej, gdy same między sobą się kłócą. Ale wiadomo.. nie będziemy z 5-latkiem rozmawiać o złamanym sercu, ale o zepsutym samochodzie czy bólu głowy już tak. Malec nas przytuli i zaoferuje swoją pomoc. To jest najwspanialsze, bo nawet gdy nie mamy przyjaciół.. dziecko nim będzie- na szczeblu codzienności, ale będzie.. idealnym przyjacielem, wręcz wzorem dla każdego z nas, wzorem oddania siebie dla kogoś.
I tego w 100% powinniśmy się uczyć.. "to ja Pani pomogę" choć nie potrafi i tak mało wie- zrobi wszystko. My umiemy, a nie robimy nic.


A z naszej strony? Opieka. 

"Miłość trzeba pielęgnować jak dziecko, aby się nie zaziębiła, nie zwariowała, nie wyleciała przez okno jak ptak." /Jan Twardowski/ 
Opiekujemy się nimi, ponieważ chcą wiele, ale same sobie nie poradzą. Dziecko powinno mieć mamę, tatę i kochające ciotki.. rodzeństwo, babcie, dziadków.. powinno zostać nauczone jak prawidłowo się rozwijać, jak być sobą, jak odkrywać dobro tego świata.
Szkoda, że tak się nie dzieje, że ta mała trzykilogramowa kuleczka od początku często jest uczona jedynie przetrwania, bo doznaje zbyt dużo cierpienia. Szkoda, że żyjemy tak, jak nie powinniśmy.
Jednak uczmy się to zmieniać, bądźmy dobrem, które chcemy ujrzeć w świecie.


"Dzieci są mądrzejsze od dorosłych. Dziecko czuje, że w każdym człowieku jest to, co w nim i nie ceni tytułów, lecz jedynie to, co tkwi w każdym."  /Lew Tołstoj/ 



UCZMY SIĘ WIĘC OD DZIECI! 




W artykule zostało zawarte trochę hiperboli w celu ukazania różnicy między dorosłymi, a dziećmi- zdaję sobie sprawę z odmienności między osobami. 

TOKSYCZNE RELACJE #1 |dlaczego toksyczny związek niszczy- syndrom sztokholmski

TOKSYCZNE RELACJE #1 |dlaczego toksyczny związek niszczy- syndrom sztokholmski





























Z PSYCHOLOGI.. 

Syndrom sztokholmski może być motywowany schematem opuszczenia, jednak jest to o wiele bardziej tragiczne niż mogłoby się wydawać. Ofiara darzy swojego oprawcę zrozumieniem, sympatią czy nawet miłością. Poniżej przestawię historię kilku kobiet, które przeżyły następujący syndrom w związku. Więc są to bliskie relacje, a sama rzecz polega na tym iż osoba robiąca krzywdę sprawia wrażenie dobrej, silnej, wrażliwej, by ofiara pragnęła bliskiej relacji z nią oraz darzyła ją zaufaniem.  Im dłużej to trwa, tym bardziej ofiara jest manipulowana- po kilku latach jej psychika jest tak zniszczona, że nie potrafi samodzielnie myśleć bez podporządkowania się oprawcy, uważa 
go za jedyną osobę, która zna prawdę i wie, co będzie dla niej najlepsze.

Bardzo trudno przewidzieć coś takiego, jest to niemal niemożliwe. Dlatego poniżej przedstawiam cztery najważniejsze niepokojące motywy:
1. Ofiara wie, że całe jej życie zależy od dobrej woli sprawcy. 
2. Ofiara nie widzi możliwości ucieczki. 
3. Ofiara uważa oprawcę za dobrego, łaskawego gdy pozwoli jej spełniać najbardziej podstawowe czynności życiowe. 
4. Ofiara uważa oprawcę za jedynego człowieka znającego prawdę i mającego rację. Słucha go bezwarunkowo. 



Związek Łucji na początku wyglądał zwyczajnie.. 

"Wszystko się zaczęło trzy lata temu kiedy pierwszy raz do mnie napisał. Zwykle w szkole trzymałam się z boku, a on należał do tego drugiego świata. Pisaliśmy przez kilka godzin, spędzaliśmy razem czas w szkole i w końcu zaczęliśmy się spotykać też poza. Wydawała mi się to czysta, bezinteresowna relacja, że obydwoje coś oferujemy i obydwoje coś z tego czerpiemy. Prawda była niestety inna. Byłam pewna, że buduje on moją samoocenę i pomaga mi uporać się z przeszłością. Długo tkwiłam w takim przekonaniu, chociaż znajomi na każdym kroku powtarzali mi, żebym zerwała z nim kontakt, ponieważ przez tego człowieka traciłam relacje z nimi. Nie mogłam być sobą i tłumaczyłam, że zabrania mi pewnych rzeczy z troski. "Nie idź na tą imprezę, kto tam będzie? Nie pij alkoholu, nie idź z nimi." I tak zacieśniałam grono najbliższych, aż w końcu ograniczyło się tylko do niego. I wtedy zaczęło się najgorsze. Bagatelizowanie moich problemów, systematyczne niszczenie pewności siebie i destrukcja tego, co budowałam przez lata. Kiedy prosiłam o wsparcie, słyszałam jedynie, że przesadzam i jestem nikim, a ludzie mają większe problemy. Ale mimo wszystko nie widziałam poza nim świata. Niszczył mnie na każdym kroku, ale tylko on mi pozostał- bałam się odejść. Bałam się, że jeśli on zniknie z mojego życia to nikt na jego miejsce się już nie pojawi. Potrafił mi mówić, że jestem beznadziejna, a chwilę później jak bardzo się dla niego liczę. Zrobił mi totalne zamieszanie w głowie- sama nie wiedziałam w co wierzyć. I chociaż cierpiałam, płakałam po każdej kłótni.. i tak wracałam. Zawsze. Czasami była to kwestia dni, czasami tylko godzin. Raz przychodził z kwiatami, innym razem z krzykiem- nigdy nie wiedziałam, czego się po nim spodziewać. Byłam pewna, że jeśli on przestanie mnie kochać to nikt inny już nie będzie, że jest wyjątkowy i dba o mnie, kocha, a sam wymaga tak niewiele. Uważałam, że wciąż nie jestem wystarczająco dobra. Ta relacja trwała 2,5 roku- prawie trzy lata ciągłego zabawiania się w kotka i myszkę. Zniszczyło mnie to, zniszczyło moją psychikę. Gdybym mogła cofnąć czas, zrezygnowałabym z tego związku już po pierwszych awanturach. Zabrał mi najlepszy czas mojego życia." 

Dlaczego jego zachowanie nie było normalne? 

"Chłopak nie miał do mnie szacunku. Pomiatał mną jak szmatą. Poniżał mnie publicznie, co sprawiało mu satysfakcję. Miał wahania nastroju, a przez swoje niepowodzenia- rozładowywał się na mnie obarczając mnie poczuciem winy. Kłamał. Był mistrzem w manipulacji- dokładnie wiedział co, komu, kiedy i jak powiedzieć. Był również dwulicowy w stosunku do mnie i swoich znajomych/przyjaciół. Popadał w skrajności w stosunku do mnie- potrafił tego samego dnia mnie zjechać i obrażać, że mam grube nogi i powinnam wybrać się na siłownię i schudnąć, a 2h później w restauracji głośno powiedzie, że mam ohydne nogi, bo są za chude itp. Tak samo było z wyrażaniem miłości- kiedy coś chciał to byłam jego jedyną miłością, ale jak zaczynałam cokolwiek logicznie robić/mówić to stawał się agresywny, podły, złośliwy i po prostu wmawiał mi, że coś jest ze mną nie tak." Ula


























"Rozpoznałam problem po jego wahaniach nastroju i po tym, jak traktował swoją mamę (wrzeszczał do niej, by przyniosła nam do pokoju obiad; cytuję: "kurwa pojebana jesteś", "jak ja mam to kurwa wziąć, ty w ogóle myślisz" <- chodziło o to, że nie ma jak wziąć 2 talerzy i sztućców na raz). Jak mnie upokarzał publicznie, wyzywał lub w sytuacji gdzie dzwoniła jego koleżanka, z którą co tydzień wychodził na miasto- gdy z nią rozmawiał był miły, a po rozłączeniu się powiedział "kurwa ona serio myśli, że pójdę z nią do centrum handlowego, chyba ją popierdoliło" itp." Ula 
"On kochał sprawiać mi ból, ale gdy płakałam cisnął po mnie, że płaczę. I miał problem z narkotykami. Pani psycholog po rozmowie ze mną stwierdziła, że po prostu był uzależniony, co też pewnie wpłynęło na to kim był."  Ula 
"Codziennie rano musiałam wysyłać mu zdjęcia jak wyglądam. Kontrolował czy nie mam makijażu i czy nie ubrałam się zbyt wyzywająco- w jego odczuciu każde ubranie pokazujące kawałek dekoltu było dla mnie jak owoc zakazany. Raz na zdjęciu moje usta wyszły bardziej czerwone niż w rzeczywistości. Była gruba awantura o to, że rzekomo się pomalowałam. Oprócz tego 24/7 musiałam chodzić z telefonem w ręce i co sekundę sprawdzać czy nie napisał. Nieustanny kontakt był obowiązkowy." Asia 
"Nie pozwalał mi rozmawiać z nikim innym płci męskiej. Kolega z klasy, nauczyciel, sprzedawca w sklepie, kierowca busa.. za każdym razem była awantura." Asia 
"Straciłam kontakt z większością przyjaciółek ponieważ on ich nie lubił- kazał mi zrywać po kolei z nimi kontakt. Pamiętam jak udawałam, że z nie rozmawiam z jedną z nich, że się już nie przyjaźnimy. Była to dla mnie wyjątkowa relacja i nie pozwoliłam mu jej zniszczyć." Asia  

Niebezpieczny związek.  

"Ta relacja była zdecydowanie nie bezpieczna- środowisko właściwie patologiczne, mimo, że z zewnątrz na takie nie wyglądało."  Ula 
"Myślałam, że ktoś taki zawsze mnie obroni. Jednak on nic nie potrafił, udawał tylko silnego i normalnego. Agresja w nim rosła z dnia na dzień. Na każdym spotkaniu biliśmy się na żarty, ale mnie to bolało. Wracałam do domu z rozczochranymi włosami i rozmazanym makijażem. Nie działo się nic, co wtedy nazwałabym patologią, jednak z perspektywy czasu- było bardzo blisko do prawdziwej agresji." Asia  

Co z psychiką dziewczyny podczas związku? 

"Jeśli chodzi o moją psychikę- byłam totalnym wrakiem. Prawie każdego dnia płakałam w najgorszym okresie tej relacji, byłam z nim przez 3,5 roku.  Dzięki temu chłopakowi nabawiłam się depresji, doznałam syndromu sztokholmskiego jak i stresu pourazowego. Wyciągnęła mnie z tego moja koleżanka, która sama wyszła z tak toksycznego związku i wiedziała, że słowa "Ula, on jest nienormalny, musisz go zostawić" nie wystarczą, bo relacja z nim zniszczyła mi kompletnie psychikę, przez co tak naprawdę kochałam swojego oprawcę. Te wyżej wymienione rzeczy (syndrom sztokholmski itp.) zdiagnozował u mnie psychiatra i psycholog." Ula 

Psychika dziewczyny po zerwaniu...  

"Po zerwaniu targnęłam się na swoje życie, bo po prostu miałam dosyć- ten człowiek wyssał ze mnie wszystkie chęci do życia (ja zerwałam, nie on). Przez niego naprawdę uwierzyłam w to, że jestem nienormalna (powtarzał mi to cały czas przez 3 lata). Na szczęście dzięki terapii u psychologa i psychiatry zrozumiałam, że to wyłącznie on był problemem i tą nienormalną osobą." Ula 
"Co do mojej psychiki po zerwaniu to oprócz płaczu nie mogłam spać, budziłam się wykończona i zapłakana co chwilę w nocy. Cały czas miałam koszmary o nim oraz lęki związane z tym człowiekiem. Właściwie strasznie się bałam wszystkiego powiązanego z nim, wpadałam w panikę np. gdy jego znajomy wysłał mi snapa i takie prozaiczne sytuacje. W tej chwili wszyscy ci ludzie są zablokowani na każdej możliwej stronie. Próbował się ze mną kontaktować przez wiele sposobów, ale zawsze od razu blokuję."Ula 
"Zerwałam ja i poczułam natychmiastową ulgę. Czułam się wolna jak ptak, którego wypuścili na powietrze po wielu latach duchoty. Wszystkie normalne rzeczy jak makijaż czy wychodzenie z przyjaciółkami na miasto były dla mnie dziwne, wciąż zastanawiałam się czy to na pewno odpowiednie zachowanie." Asia  

/imiona zostały zmienione w celu ochrony danych osobowych/
Przytoczone sytuacje miały rzeczywiście miejsce, problem jest realny i aktualny. Dzięki temu artykułowi pragnę uświadomić ludzi o zagrożeniach, jakie mogą wystąpić w relacjach z innymi osobami.

Jeżeli spotyka Cię podobna sytuacja i nie wiesz jak sobie z nią poradzić udaj się do psychologa lub skontaktuj się ze mną- wysłucham i pomogę na miarę moich możliwości, może podam kontakt do osób, z którymi rozmawiałam. NIE DAJ SIĘ NISZCZYĆ!!!
Przyjaciel to ktoś, kto jest

Przyjaciel to ktoś, kto jest

Przyjacielem jest ten, kto 

potrafi być 
potrafi kochać (nawet gdy sam się rozsypuje)
potrafi żyć i razem z Tobą gnić, gdy tego trzeba
potrafi zbierać Twoje rozsypane kawałeczki, gdy nie masz siły





Fałszywość! 

Żyjemy w zakłamanym świecie, który udaje, że jest taki, jaki powinien.
Wbrew pozorom bardzo trudno jest znaleźć prawdziwego przyjaciela.
Często po kilku latach cudownej znajomości okazuje się, że osoba znacząca dla nas tak wiele przestała się nami interesować. Możemy dalej się spotykać, rozmawiać, ale poczucie zrozumienia i wsparcia umarło na zawsze. W takiej sytuacji najgorszą rzeczą, jaką możemy zrobić jest trzymanie na siłę tej osoby przy sobie. Daj jej wolność. Nie interesuje się- niech szuka dalej.



Najważniejsza lekcja, jaką dało mi życie w sprawie relacji międzyludzkich to..
Jeżeli stara się jedna strona (ja), a druga jedyne co potrafi to ranić obojętnością- nie uda się. 
To niezmiernie boli- uświadomienie sobie, że relacja jest skazana na straty. Najczęściej potrzebujemy ogrom czasu, by zrozumieć, że tej relacji już nie ma i nigdy nie będzie. 



Niedobór szacunku.. 

Zgadzasz się ze mną, że w XXI wieku to problem życia codziennego? Nie rozumiem w jakim celu wykorzystujemy siebie wzajemnie wbijając kolejne noże w rany cięte na sercu drugiego człowieka.


Naukowcy udowodnili, że najlepszymi przyjaciółmi są dla nas Ci, którzy potrafią nam towarzyszyć w codziennej drodze naszego życia. Ja często czuję, że za mało robię dla tej osoby i jakim prawem mogłabym zyskać jej sympatię skoro nawet nie umiem wydusić z siebie słowa? Ale jak już mówimy o braku szacunku to właśnie BYCIE jest idealnym złamaniem naszych czasów. Chodzi mi tutaj o to, że odkładamy telefony i zanurzamy się w rozmowie z drugą osobą- patrzymy na jej oczy, gesty (uważność). Przytulamy, gdy jest taka potrzeba, a co najważniejsze okazujemy zainteresowanie jej problemem/osobą. To jest naprawdę ultraważne i wymierające w naszych czasach, choć tak banalna rzecz jak BYĆ.

Zaobserwowałam również zjawisko przyjaciół uciekinierów. To okropnie przykre i dołujące- słuchanie o lęku drugiej osoby przed zaatakowaniem przez zły nastrój i przytłoczenie twoimi problemami. A prośby niemówienia o tym przy niej? Pozostawiam bez komentarza.

 Bardzo często jesteśmy uzależnieni od nieodpowiednich ludzi. 
Zdrowe relacje między nami? Gatunek wymierający.


Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi, ja zostaję. 

Jakże smutne, a zarazem prawdziwe. Jesteśmy w środku wszystkiego i jakby nie było-musimy sobie radzić sami bez względu na to komu ufamy ponieważ to jest ogromnie ruchome.

Teraz nieco wyjaśnień..
Każdy z nas jest zupełnie odmienną jednostką. Zostaliśmy w jakiś sposób ukształtowani przez rodziców, jednak wszystko da się w jakiś sposób naprawić. Na przykład osoba dostająca zbyt mało zainteresowania zwykle ma mocniej wykształconą waleczność, ponieważ od pierwszych dni musiała sama zabiegać o swoje potrzeby. 
Ale do rzeczy..
Wiążemy się z różnymi ludźmi w przyjaźnie, związki, które bardzo często kończą się zbyt prędko. Czas weryfikuje, kto jest naprawdę przy nas, a kto jedynie pragnie czerpać korzyści z relacji. Wiadomo, wszystkiego można się nauczyć przez doświadczenie i praktykę. Jednak każdy z nas powinien mieć w głowie przede wszystkim światełko J A. Bo to JA jest najważniejsze i pomoc innym- ok, popieram, ale tylko w czysto zdrowych relacjach bez wyzysku (nawet nieświadomego).

Więc proszę, myśl o sobie i dawaj sobie szczęście, zastanawiaj się często co jest dla Ciebie najlepsze, czego oczkujesz od życia i jak osoby z Twojego otoczenia wpływają na Twoje prywatne szczęście, do którego masz prawo. Chroń siebie i staraj się nie niszczyć innych.











Copyright © 2014 TeresaKiełb , Blogger