Przepis na sukces #1

Przepis na sukces #1

Zdjęcia, które zobaczycie niżej są nieco spóźnione jeśli chodzi o porę roku. Aż mi zimno jak patrzę na siebie w takim stroju haha. Od kilku dni jedyne co widzę za oknem to krople deszczu, ale niezależnie od pogody warto wspomnieć o czymś takim jak:


Czym dla mnie ona jest? 
Czymś co każdy z nas buduje codziennie, małymi kroczkami dążąc do wyznaczonego celu. 
Czymś, czego trzeba się nauczyć, bo nikt z nas się z tym nie urodził. 
Czymś, co każdy może wypracować, bez względu na to czy zapomina o swoich postanowieniach  po miesiącu czy na drugi dzień. 
Czymś, bez czego nie odniesiesz sukcesu w żadnej z dziedzin życia.


I na prawdę w każdym aspekcie się się ona przydaje. Nie nauczysz się piruetu czy idealnej kreski w makijażu, jeśli będziesz ćwiczyć raz na miesiąc. Ewentualnie zajmie Ci to kilka lat, ale chyba zależy Ci na szybszych efektach? Właśnie! My to chcielibyśmy mieć wszystko od razu, wszystko umieć, po jednym dniu trzymania diety i jednym treningu na siłowni widzieć kaloryfer. Na brzuchu oczywiście. 
Ale tak łatwo nie ma w życiu. Niestety. Musimy się trochę pomęczyć,
Czasami nawet nie trochę, a bardzo. Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.


Ja np mam tak, że jak ćwiczę coś długo, na tyle długo, że postępy są już zauważalne, że sama jestem z siebie dumna i nagle coś się stanie i przez miesiąc nie będę robić nic w kierunku rozwijania danej umiejętności.. pionek wraca na start. Czyli po prostu wracam do punktu wyjścia, nie umiem już tego, czego się nauczyłam. I może gdy poćwiczę trochę to już po krótszym czasie opanuję daną rzecz. 
Ale jednak nie ma tego od razu, więc wytrwałość jest nam potrzebna, aby utrzymać posiadane już umiejętności. Nie mówię, że każdy je straci, ale jest takie ryzyko. Że gdy na wakacje przestaniemy się rozciągać to we wrześniu zastaniemy zastałe mięśnie. (Sama wiem jak o nie walczyłam, na obozach nie związanych z tańcem zawsze myłam się ostatnia, bo każdy wiedział, że muszę się rozciągnąć- inaczej spać nie pójdę) 


Pytanie czy warto? Czy będziesz wytrwały i poczekasz na efekty trzymając się swoich postanowień? 
Czy znowu odpuścisz za wcześnie?








Trzeba widzieć człowieka w człowieku...

Trzeba widzieć człowieka w człowieku...





Jest w nas, ludziach, coś takiego..
.
.
.


Czasem znamy kogoś jedynie z internetu czy telewizji i podświadomie wydaje nam się, że wiemy o tej osobie wszystko albo przynajmniej dużo. Jakimś cudem uda nam się ją spotkać i.. nagle okazuje się, że to całkiem inna osoba. Że ta cudowna, kochana, miła i wrażliwa tancerka jest nieuprzejma, ciągle krzyczy i demotywuje innych. Że ten youtuber jest śmieszny tylko w internecie, a ta piosenkarka lubi pogadać o zwykłych rzeczach zamiast rozdawać autografy.

To jak kreujemy w naszej głowie rozpoznawalną osobę w sieci może zupełnie odbiegać od rzeczywistości. Czasem na plus, bo ktoś wydaje się mało ciekawy a okazuje się, że ma coś mądrego do powiedzenia. Jednak wydaje mi się, że zwykle to wyobrażenie jest lepsze od rzeczywistości.
Przyznaję się. Miałam tak kilka razy, że uważałam kogoś na wspaniałego człowieka, a po pewnym czasie przebywania z nim było mi aż przykro, że się myliłam. Każdy jest na swój sposób cudowną osobą i tu nie chodzi o ocenianie ludzi, ale bardziej o charakter naszego bliźniego.





Niedawno doszłam do wniosku, że w sumie to czym ja się różnię od.. dobra, oszczędzę nazwisk, ale którejkolwiek osoby jakiej nazwisko zna więcej ludzi niż moje. Żadna z tych osób nie jest ani lepsza ani bardziej wartościowa. Każdy z nas jest wyjątkowy i nawet miałam przyjemność przebywania w normalnych sytuacjach z osobami, które oglądałam w telewizji. Dzięki temu doświadczeniu nauczyłam się patrzeć na każdą z tych osób jak na człowieka, a nie jakiś idealny wzór, który nie ma wad. Może takie piszczenie na widok "gwiazd" pasuje do nastoletnich lat i jakoś tam już z tego wyrosłam. Cieszę się, bo to było wielkie odkrycie dla mnie. Że właśnie chcę poznać tego człowieka z ekranu, żeby dowiedzieć się jaki jest, a nie zrobić sobie z nim zdjęcie, powiesić na ścianie i chwalić się każdemu, że je mam.


Chciałabym poznawać tych ludzi, może zapamiętam jakieś słowa i dana osoba będzie dla mnie niesamowitą motywacją i inspiracją. W mojej kolekcji wspomnień znajdują się już takie osoby i bardzo się z tego powodu cieszę.
Chciałabym też dawać coś innym od siebie. Może pomagać albo dawać nadzieję i nieustannie pokazywać, że potrafią w siebie uwierzyć i pokonać wszelkie bariery. Czuję, że dostałam tyle dobrego.. wskazówek, rad, motywacji.. że po prostu to wstyd zostawić je tylko dla siebie. ♥

Na koniec chciałam zaznaczyć iż specjalnie wybrałam takie zdjęcia- nie idealne.
Bo taki jest każdy człowiek. Perfekcja nie istnieje, możemy do niej dążyć, ale nie możemy jej osiągnąć w 100%, bo wtedy żadna praca nad sobą nie miałaby sensu. Więc trochę rozmazanych zdjęć na tle wieczornych fal..








Szkolne DIY |zeszyty

Szkolne DIY |zeszyty


Witam wszystkich,
 za dwa dni szkoła, a ja nie należę do osób, które mają w sobie choć troszeczkę radości z tego powodu. Jednak uważam, że trzeba się jakoś przygotować i co roku staram się zachęcić do nauki ładnymi zeszytami, długopisami i innymi przyborami. I dzisiaj właśnie chciałam pokazać co przygotowałam.







Zawsze gdy przeczytam jakąś gazetę wyrywam strony, które mnie szczególnie interesują a z reszty wycinam ładne zdjęcia albo inne kwiatki, kropki, paski.. nigdy nie wiadomo co się przyda!
I często do diy używam tych moich wycinków z różnych gazet. Przyda się jeszcze klei, taśma klejąca, białe i kolorowe kartki, naklejki, taśmy ozdobne.. i czego dusza zapragnie♥




1. drobne poprawki 
Zeszyty z biedronki urzekły mnie swoimi wzorami, ale nie byłabym sobą gdybym nie dodała czegoś od siebie. Krwinki wskazują jednoznacznie na biologię! Te dwa obrazeczki to wycięty fragment z mojej kolekcji. Przykleiłam je taśmą tak, aby się trzymały.



2. zostawmy napis 
"Every girl is a princess" -- bardzo mi się to spodobało, ale nie mogło zabraknąć moich perełek z gazet. Wybrałam obrazki bardzo kobiece, eleganckie tak, aby do siebie pasowały.




Przymierzałam do zeszytu i przyklejałam klejem. A na koniec dodałam kilka naklejek.



 Kiedy wszystko było gotowe zabezpieczyłam cały zeszyt taśmą, brzegi również. To ważny krok, przedłużający trwałość zeszytu i zastępujący okładkę. 


3. kwieciste brzegi 
Na białe paski na górze i dole nakleiłam taśmę z tigera- brzegi zawinęłam do środka.






  
I dodatki: naklejka i obrazek z gazety:) 



 4. high fashion w moim stylu 
Nie znalazłam niczego WOW, ale wybrałam czarno-białe wycinki przypominające choć w malutkim stopniu modowe klimaty. 





Tak jak poprzednio: mocujemy na kleju, następnie zabezpieczamy taśmą. 



5. geometryczne wzory 
Nie chciałam by były idealne, chciałam by były moje i takie są. Niby geometryczne, ale czasem bok trójkąta jest bardziej zaokrąglony. 



Na początek zeszyt smarujemy klejem i przyklejamy białą kartkę. Powtarzamy czynność, aby biel zakryła poprzedni wzór, a rogi zaginamy do środka. 



Na zszyciu zeszytu zostawiłam pasek z oryginalnej okładki i zakleiłam go dwoma warstwami taśmy ozdobnej.




Później wycięłam trójkąty z kolorowych kartek i przykleiłam je klejem. 




Gdy efekt był zadowalający okleiłam taśmą jak poprzednie zeszyty. 


  To by było na tyle z moich genialnych przygotowań. 
A Ty jakie masz nastawienie na zbliżający się rok szkolny? Może etap edukacji masz już za sobą? 




Copyright © 2014 TeresaKiełb , Blogger