"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins |recenzja

"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins |recenzja




Z początku nie wiadomo, o co chodzi, co to za świat i na jakich zasadach gra. 
Później wciąga tak, że nie sposób odłożyć na półkę. 

Książka Pauli Hawkins już w 2015 roku odniosła ogromny sukces i sięgając po nią, nie wiedziałam nic oprócz tego, że przez te lata wiele razy była mi polecana oraz że jest popularna. 
Nie zawiodłam się- skradła moje serce i dzięki niej już wiem, że nie każdy thriller 'nie jest dla mnie'.





Najpierw niewinnie, poznajemy tytułową bohaterkę, jej zamiłowanie do pociągów i codzienne podróże. W miarę upływu kolejnych wydarzeń cała historia jest przedstawiana jak pamiętnik, z punktu widzenia trzech kobiet. Widać znaczą różnicę pomiędzy nimi- inne postrzeganie świata, priorytety i pragnienia. Pod koniec znamy już dokładnie osobowość każdej z nich. 



Rachel to 'dziewczyna z pociągu', osoba, która praktykuje wizualizację. Uwielbia marzyć i wymyślać historie, które nigdy nie miały miejsca i uważam, że mam z nią trochę wspólnego. Jadąc pociągiem, codziennie, obserwuje pewną parę. Jest zafascynowana ich życiem, które wydaje jej się idealne. 
Z biegiem czasu, pomału, wszystko traci kolory. Robi się coraz mroczniej i tajemniczo. 
Kobieta chcąc pomóc, zaczyna być coraz bardziej związana z parą, którą do tej pory jedynie obserwowała. 



Po upływie kluczowych wydarzeń wszystko dzieje się jak tocząca się kulka prosto do przepaści -szybko, nagle i gwałtownie. Nie jesteśmy już w stanie przewidzieć kolejnych wydarzeń i wyciągnąć wniosków z nowo poznanej przez nas tragedii, ponieważ za rogiem czeka kolejna, a dalej jeszcze jedna i następna. I to chyba jest to, co mnie w tej książce urzekło. 



Książka motywuje do wielu przemyśleń i możliwe, że za każdym razem człowiek zauważy w niej coś innego. Nie opisuję moich przemyśleń po skończeniu lektury, żeby żadnych spoilerów nie robić. A własne przemyślenia na pewno zawsze są najlepsze i pozwalają się rozwijać w kierunku takim, jaki sami wyznaczamy. 







"Wiem tylko, że jednego dnia czuję się dobrze, życie jest słodkie i niczego więcej mi nie potrzeba, a następnego rwę się do ucieczki, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca i znowu się pogrążam." 








W książce jest opisane wiele bólu i nie można się z tym nie zgodzić. Emocje bohaterów są pięknie ubrane w słowa i naprawdę dobrze przedstawiają to, co każdy z nas może czuć.

"Współczułam jej, szczerze, chociaż nie tak bardzo jak sobie." 





Na zawsze zniszczona..

Na zawsze zniszczona..






Do napisania tego tekstu zainspirował mnie temat wypracowania na języku polskim. Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek przedmiot w szkole będzie dla mnie miał sens i odnajdę w nim siebie. W tym roku przekonałam się, że właściwie wszystko łączy się z polskim. Każde nasze życiowe doświadczenie możemy podciągnąć pod jakąś poezję. Żyjemy w czasie, gdy wszyscy oczekują od nas tak wiele.. trzeba być silnym i nie pokazywać upadków. Nie chcemy, by istniały, chcemy być perfekcyjni, ale tak się nie da. Na polskim uczymy się o osobach, które nie wyrobiły i upadły, już na zawsze. Werter czy Kordian mogą być dla nas kolejnymi nudnymi bohaterami naszych nudnych lektur, ale mogą być kimś więcej. Mogą pokazać nam, że nie zawsze trzeba dać radę, że upadek to zupełnie ludzka rzecz. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, spróbuj zauważyć na lekcji polskiego twoje życie, nie szkołę, bo na prawdę wiele rzeczy będziesz w stanie zauważyć u siebie czy przyjaciół.


Trudne doświadczenia życiowe- niszczą czy wzmacniają człowieka? 


Trudne doświadczenia życiowe.. dla mnie wiążą się z cierpieniem, a każdy z nas pół swojego życia cierpi więc o czym tu dyskutować? Zauważyłaś np., że twojej koleżance wszystko się udaje, bo jest tą ładniejszą? Ma powodzenie u chłopaków, idealną figurę, dużo znajomych i dobrze dogaduje się z rodziną, a Tobie tego brakuje. I w tym jest właśnie problem. Cierpimy inaczej.






Każdy ma inną wrażliwość.. 

O niektórych ludziach możemy powiedzieć, że są wrażliwi. Po prostu ich boli najmniejszy błąd, problem, cierpienie. Dla kogoś osoba o nadmiernej wrażliwości może wydawać się ciężarem, bo przejmuje się zbyt wieloma rzeczami i w towarzystwie takiej osoby trzeba bardzo uważać na słowa. Nic na to nie poradzimy. Żyjemy co prawda na jednej planecie, ale pośród nas jest tyle ras, narodów, osobowości. W dodatku każdy z nas ma swoje własne, prywatne zdanie i wrażliwość na problemy. Bardzo ważną zasadą jest, by nie oceniać czy dany problem klasyfikuje się do nazwania go problemem i czy ma on sens. Jeżeli kogoś męczy, boli i dokucza to jest to ogromny problem- nawet wybór odpowiednich lodów może taki być, jeśli spojrzymy na niego z odpowiedniej strony.

Życie w wiecznym lęku.. 

Boimy się. Kolejnych osób, które potencjalnie mogą zrobić nam krzywdę, a każdy może. Każda kolejna osoba może złamać nam serce, prześladować, uświadamiać naszą ułomność i wyzywać. Niestety nikt na czole charakteru wypisanego nie ma, a tak łatwo o fałszywość w XXI wieku. Nic nie wiadomo i tak naprawdę trzeba lecieć na całość i się przekonać albo wiecznie chować i nie mieć z tego nic. Oczywiście jestem za ostrożnością, ale czy nie jest tak, że najczęściej jest ona skutkiem głębokiego cierpienia przeżytego wcześniej? Bo kiedyś już w podobnej sytuacji inna osoba zachowała się w tak destrukcyjny wobec nas sposób.. 






Czas leczy rany!

Tobie też na pewno zawsze powtarzano, że rany z czasem się zagoją. Już od dziecka słyszeliśmy 'do wesela się zagoi'.. teraz gdy to wesele nie jest czymś tak odległym, że prawie nieosiągalnym mamy już inną perspektywę no i więcej rozumiemy. Każdy ma swoje zdanie, zrozumiałam to stosunkowo niedawno, ale tak mamy do niego prawo, choćby nas zwyzywali i zabili, mamy. Uważam, że czas żadnych ran nie leczy. Może troszkę goi.. bo przypomnij sobie dużą fizyczną ranę (może miałeś jako dzieciak bliskie spotkanie z nożem, ucząc się kroić). Pamiętasz o niej, bo widzisz bliznę, ona tam jest i nigdy nie zniknie, zawsze będzie ci przypominać o tym co się stało. I o ile na wspomnienie nieudanego krojenia pieczarek dusza nas nie boli, to gdy przypomnimy sobie coś co nas dotknęło mocno psychicznie wbijamy pewnego rodzaju szpilkę za każdym razem w tą ranę, bo psychiczna część nas działa trochę inaczej niż ciało. Trudne doświadczenia zmieniły nas na zawsze i to proces nieodwracalny i nie do powstrzymania. Niestety. 



Piękna, ale zraniona. 

Fałszywość w dzisiejszym świecie to nic nowego, ale czasem to pewnego rodzaju obrona. Przed kolejnym cierpieniem, bólem i upokorzeniem. Musimy udawać, by przetrwać kolejne dni na tym świecie, w którym tak ciężko się żyje.. szczególnie osobom z problemami. Są też tak trudne wydarzenia, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z własnym życiem jest oszukiwanie samego siebie. Udawanie przed samym sobą, że nic się nie dzieje- czasem nie ma innego wyjścia. "Kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą" i właśnie wtedy człowiek jest w stanie uwierzyć w coś co wcześniej było dla niego absurdem. Ale wiadomo- sytuacja może być zarówno czarna, jak i biała. Gdy ktoś codziennie powtarza, że nie mamy prawa żyć- możemy w to uwierzyć (jeśli będziemy przyjmować to stwierdzenie, zamiast je odrzucać) z jeszcze poważniejszymi skutkami. Natomiast jeżeli osoba o niskiej samoocenie będzie codziennie słyszała "jesteś piękna" może to zaowocować i jej wiara w siebie może podnieść się do góry. Czyli wszystko zależy od sytuacji.. 






Ranią, ale kształtują. 

Po naprawdę trudnych doświadczeniach życiowych będziemy zniszczeni, a nawet wyniszczeni, możemy czuć pustkę i wiele innych rzeczy. Czy to oznacza naszą przegraną? Nie uważam tak. Człowiek zraniony to człowiek silny. To osoba, która rozumie znacznie więcej od kogoś, kto zawsze miał z górki. Oprócz tego jest też bardziej dojrzała i najczęściej zachowuję się na starszą (szczególnie gdy mówimy o dzieciach i młodzieży). Jeżeli masz na karku już wiele trudnych przejść, pomyśl ile zrozumiałeś dzięki temu, może jednak było warto? Może twoja znajoma nie wie, jak to jest i uważasz się za bogatszą od niej? Bogatszą nie o kilka tysięcy, ale kilka sytuacji, gdy myślałaś, że już nie wytrzymasz, bo życie powaliło cię na kolana.. a jednak pokazało ci, jak bardzo silny i odporny możesz być. Ono cię wzmacnia tak jak poharatane kolana szczęśliwego dziecka. 













Copyright © 2014 TeresaKiełb , Blogger