"Chciałabym zacząć tańczyć, ale się wstydzę" czyli trochę o tym, jak wyglądają początki




















Często rozmawiając o tańcu, słyszę że ktoś też chciałby zacząć, ale się wstydzi. 






Pamiętam jak przy pierwszym spotkaniu z Dominiką z bloga whitepointeshoes powiedziałam jej "Dziękuję za motywację, bo dzięki Tobie zaczęłam tańczyć i pokochałam to."  Taka jest prawda, jej teksty na blogu i facebooku pozwoliły mi zapomnieć o tym, że jestem za stara, za mało umiem, nie mam kondycji, nie umiem utrzymać równowagi i nienawidzę lekcji wfu. Jednak usłyszałam wtedy coś bardzo ważnego: "To nie mnie dziękuj, tylko sobie- za odwagę!". 
A skąd mieć odwagę?  Thomas Carlyle powiedział "Powiedz komuś, że jest odważny, a pomożesz mu stać się takim." A ja się z nim zgadzam, więc dzisiaj powiem to Tobie. Jesteś odważny! Co nie oznacza, że nie masz prawa się bać. Nie, każdy się boi, ale niektórzy sobie z tym radzą i walczą każdego dnia o to, by bać się coraz mniej. Więc zobacz, że naprawdę potrafisz!




























Każdy na początku się wstydzi 


Nie znam osoby, która na swojej pierwszej lekcji czuła się w 100% komfortowo. Nie mając styczności z tańcem czy innymi grupowymi treningami jesteśmy mocno zagubieni i to normalne. Bo coś nowego i trochę dziwnego. Każdy ma inny cel, wiedzę i doświadczenia.
Właśnie.. nic na siłę. Ja taka byłam, że od razu hop do przodu i wszystko idealnie. A naprawdę nie ma siły, która by sprawiła, że tak będzie. Nie da się przyjść na zajęcia z pewnością siebie wyrastającą z głowy, gdy dopiero się zaczyna. Ja do dziś nie czuję się najlepiej na warsztatach z dyscyplin sportu, których wcześniej nie trenowałam właśnie z tego powodu. Każdy trening jest inny i do każdego człowiek musi się dopiero przyzwyczaić, a czasem zajmuje to dużo czasu. A jakie to fascynujące obserwując jak z każdą lekcją strach maleje a korzyści idą w górę. 







Impreza to nie taniec, czyli dlaczego po usłyszeniu "też lubię tańczyć" zawsze pytam "trenujesz czy dla zabawy'?


Właśnie tu jest ta ogromna różnica, bo taniec na imprezie nie ma nic wspólnego z tańcem na sali. Może nie 'nic', bo minimalne podobieństwo by się znalazło, ale jednak trenowanie tańca jest zdecydowanie trudniejsze. Przede wszystkim dlatego, że należy dbać o formę, często zmuszać się do monotonnych ćwiczeń, no i mieć zawsze otwartą głowę na zrozumienie bądź wymyślenie kolejnych kroków czy figur. 
Znam profesjonalnych tancerzy, którzy nienawidzą imprez. I to dobry dowód na to, że jedno z drugim się nie łączy. Więc to czy lubisz wywijać tyłkiem do disco polo nie udowadnia w żaden sposób tego, czy pokochasz treningi taneczne. Każdy jest indywidualną jednostką i broń Boże od generalizacji. Tylko proszę, jak nie lubisz imprez to też spróbuj potańczyć na zajęciach, bo na początku pokażą Ci, co robić. 





Taniec to trening pewności siebie 


Jeżeli jednym z twoich argumentów jest "jestem zbyt nieśmiała/y by tańczyć" to od razu wyrzuć te słowa do kosza. Taniec może być nawet terapeutyczny, a raczej zawsze jest, jeśli otworzymy na niego serce i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. A tak z czysto zrozumiałego punktu widzenia to po prostu.. po jakimś czasie będzie trzeba wystąpić na scenie, a nawet na zajęciach podział na grupy, żeby się nie pozabijać i jak przeżyjesz to za każdym razem twoja radość będzie większa niż strach przed tym, że ktoś cię ogląda.
 I jeszcze coś bardzo ważnego. Z autopsji znam pytania "czy jeśli nie potrafię nic to mogę przyjść na zajęcia?", "a jak nie jestem rozciągnięta, zbyt szybko tracę równowagę i nie mam kondycji to też się nadaję?". Osoba zadająca te pytania już sobie odpowiedziała, że nie nadaje się, bo przecież nic jej nie wychodzi. Na szczęście sport jest dla każdego, kto go pokocha. Nie dla każdego, kto zachwycał swoją kondycją już w brzuchu mamy. 
Więc na takie głupie pytanie dostałam kiedyś następującą odpowiedź "Słuchaj, jeśli wszyscy by wszystko umieli, to zajęcia nie byłyby potrzebne. Wszyscy się tu pomału uczymy i robimy postępy bez znaczenia kto, z czym zaczyna." 










Podsumowując.. 


Odwagi, odwagi i jeszcze raz odwagi, bo to klucz do sukcesu. 
Rób to, co chcesz, bo masz do tego prawo. 
Też czułam się jak słoń w tutu i nie mówię, że już się to nie zdarza. 
Trenuj, zamiast marudzić, że się nie nadajesz. 
Pokaż sobie (i innym), że potrafisz. 
A jak nie odnajdziesz tam siebie, to próbuj z czymś innym, bo kolejnym kluczem do sukcesu jest PASJA. 






10 komentarzy:

  1. Myślę, że w każdej pasji początki nie należą do łatwych, jednak częsta praca popłaca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś zacznę chodzić na zajęcia taneczne. Zbieram się od kilku lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniejszy jest pierwszy raz (jak ze wszystkim), pomyśl sobie co masz do stracenia.. może warto się już odważyć i za dużo nie zastanawiać jak będzie tylko myśleć ile to Tobie może dać korzyści, a jak nie to trudno, przynajmniej będziesz rozeznana. Trzymam za Ciebie kciuki baardzo mocno♥

      Usuń
  3. Bardzo motywujący wpis ! Trzymam kciuki za Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i cieszę się, bo taki miał być cel tego wpisu!♥

      Usuń
  4. Dobrze napisane: odwaga to podstawa aby osiągnąć cokolwiek w życiu. Musimy wychodzić ze swojej sfery komfortu!

    dziennikarskiwarsztat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taak.. "Aby wyrosły nam skrzydła, każdego dnia musimy rzucać się w przepaść."

      Usuń
  5. Tańczyłam dawno temu i mam nadzieje wrócić do tego po ciąży. Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mnie fascynowało to połączenie ciąża i taniec, te powroty, aktywność przed porodem i regeneracja po. Także trzymam mocno kciuki, żeby powrót się udał!💗

      Usuń

Copyright © 2014 TeresaKiełb , Blogger